poniedziałek, 18 stycznia 2016

Krach na ropie naftowej - jak wpłynie na polską giełdę?



Obecne spadki cen ropy naftowej na świecie są ogromne. W ciągu półtora roku cena baryłki spadła ze 100$ do 30$. Co to oznacza dla Polski? Czy krach na ropie przełoży się na krach na naszej giełdzie?

Choć obecna sytuacja może wydawać się wyjątkowo, to działa tu powiedzenie: "Jeśli wydaje Ci się, że coś zdarzyło się po raz pierwszy to znaczy, że masz zbyt mało danych historycznych".

Jeśli spojrzymy na ceny ropy za ostatnie kilkadziesiąt lat, to okaże się, że takich poważnych kryzysów naftowych mieliśmy co najmniej kilka.



Dziś sprawdzimy, jak nasza giełda zachowywała się w czasie historycznych spadków cen ropy i na tej podstawie spróbujemy wyciągnąć wnioski dotyczące przyszłość. Poniższy wykres przedstawia roczną zmianę ceny ropy (linia czerwona) na tle indeksu WIG.

Zwykle do tego typu analiz wolę używać indeksu sWIG80, który ma mniej szumów niż WIG, ale tym razem mocno zależy nam na jak najdłuższym okresie historycznym. Dzięki zastosowaniu WIGu możemy sięgnąć aż 25 lat wstecz do 1991 r. gdy nasza giełda się otwierała.

Jako sygnały synchronizacji zaznaczyłem te momenty, gdy cena ropy naftowej spadała co najmniej 40% w ciągu roku.

Okazuje się, że obecny spadek cen ropy jest już piątym tego typu krachem w ciągu ostatnich 25 lat.

Analiza ścieżek indeksu po takim punkcie synchronizacji pokazuje, że po dwóch latach od kulminacji krachu na ropie indeks WIG zawsze był wyżej niż na początku. Minimalny wzrost w okresie 2 lat wyniósł ok. 30%. 

Obecnie jesteśmy już rok po punkcie synchronizacji i jak na razie indeks WIG spadł o 10%, co daje bardzo dużą presję na wzrosty w kolejnych 12 miesiącach.

Niestety nasza giełda powstała dopiero w 1991 r. przez co w naszej analizie musieliśmy pominąć jeden bardzo duży krach na ropie z 1986 r. aby go uwzględnić porównamy go z indeksem mocno skorelowanym z WIG, a mianowicie niemieckim DAX.

W tamtym okresie ropa naftowa osiągnęła roczny spadek -40% w lutym 1986 r. Zaznaczyłem ten moment na wykresie DAX.


Okazuje się, że sygnał padł w najgorszym możliwym momencie - na początku bessy. W dwa lata po takim sygnale indeks DAX był niżej niż na początku. Osłabia to nieco naszą wcześniejszą analizę, choć wart zauważenia jest fakt, że wszystkie poprzednie sygnały pojawiały się po okresie spadków na GPW, a ten z 1986 r. pojawił się w momencie, gdy niemiecka giełda zyskała 60% w ciągu poprzedzającego roku. To sprawia, że ten sygnał zupełnie nie pasuje do wcześniejszych.

Patrząc na nasze ostatnie analizy, łatwo zauważyć, że niemal za każdym razem najbardziej podobna do obecnej jest sytuacja z 2001 roku. Tak jest też tym razem. Przyjrzyjmy się dokładniej temu podobieństwu, gdyż przypadek z 2001 roku, był jak dotąd najbardziej pesymistycznym scenariuszem.

2001 r. :

Bessa z 2001 r. była jak dotąd najdłuższą w historii naszej giełdy. Przed punktem synchronizacji wygenerowanym przez spadki na ropie naftowej indeks sWIG80 spadał przez 15 miesięcy. Po sygnale synchronizacji, jeszcze przez kolejne 16 miesięcy pozostawał w trendzie spadkowo-bocznym. Łatwo można sobie wyobrazić jakie nastroje panowały wtedy wśród inwestorów, po 2,5 roku spadko-marazmu na giełdzie.

Po tym okresie stało się coś równie szokującego, tylko w drugą stronę. W ciągu kolejnych 5 miesięcy giełda zyskała niemal 100%, a to jeszcze nie był koniec wzrostów. Kolejne 7 miesięcy przyniosło dodatkowe +70% zysku. Była to jak dotąd najbardziej dynamiczna hossa na GPW.

Choć w tamtym okresie tak długa bessa mogła dziwić (gdyż jak wiemy średnio hossa trwa ok. 26-27 mc, a bessa ok. 13-14 mc), to dziś już wiemy, że według danych makro indeksy w tamtym okresie powinny przebiegać tak: 


Długość całego cyklu bessa-hossa była poprawna, jednak nieuzasadniona danymi makro panika, która pojawiła się po pierwszych 14 mc bessy zabrała sporo czasu hossie, dlatego ta później okazała się niezwykle dynamiczna, bo w krótki okresie musiała wyrobić normę na którą zwykle ma 2,5 roku.

2015 r.:


W obecnej sytuacji, podobnie jak w 2001 r. już przed pojawieniem się punktu synchronizacji spadki trwały kilkanaście miesięcy (czyli tyle ile standardowa bessa). Następnie przeszły do 12 miesięcznego trendu bocznego. 

Jeśli analogia z pesymistycznym rokiem 2001 jest poprawna, to pojawiają się dwa wnioski:
  • Niezależnie od siły i czasu trwania bessy, według cykliczności hossa i tak skończy się w okolicach I-II kwartału 2017 r. Co więcej wygląda na to, że ostateczny poziom indeksu na zakończenie hossy jest niezależny od tego jak głęboko spadnie indeks przed jej rozpoczęciem.
  • Pierwsze 13 miesięcy spadków z ostatniej bessy. (październik 2013 - listopad 2014) było standardową bessą uzasadnioną gorszymi danymi makro. Jednak trend boczny z ostatnich 12 miesięcy jest już analogią do 16 mc trendu spadkowo-bocznego z 2001-02 r. (oba są nieuzasadnione z punktu widzenia cyklu makroekonomicznego).
Oznacza to, że dynamiczna hossa powinna rozpocząć się nie później niż za kilka miesięcy (max. 9 mc), a im później to się stanie, tym większa będzie dynamika wzrostów. 

Oczywiście idealnie byłoby być poza rynkiem do momentu rozpoczęcia tej dynamicznej hossy, ale brak możliwości dokładnego wyznaczenia jej startu i bardzo krótki czas trwania olbrzymiej dynamiki (w 2003 r. w 5 mc. indeks zyskał +100%) skłania nas raczej do trzymania pozycji już teraz, tak aby być gotowym na nagły wyskok.

Do tej prognozy idealnie będzie wrócić i ją zweryfikować w okolicach II kw. 2017, gdy według cykliczności dynamiczna hossa powinna się już kończyć.


Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz