poniedziałek, 4 lipca 2016

Strach przed falą bankructw


Dwóch kolegów, Adam i Bartek dowiadują się o możliwości otrzymania ekstremalnie taniego kredytu na otworzenie warsztatu samochodowego. Adam od wielu lat pracował w warsztatach, zdobywał doświadczenie i marzył o chwili, gdy będzie mógł otworzyć swój własny, więc wziął kredyt i ruszył z biznesem. Bartka samochody jakoś nigdy szczególnie nie interesowały, ale stwierdził, że drugi raz taka okazja może się nie powtórzyć, więc tez zdecydował się wziąć pieniądze i otworzyć swój warsztat niedaleko warsztatu Adama.

Na początku obydwoje mieli klientów, jednak po pewnym czasie wieści o umiejętnościach obu mechaników się rozeszły i coraz więcej osób wybierało Adama. Bartek musiał ogłosić bankructwo.

Dlaczego jednemu z nich się udało a drugiemu nie? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że główną różnicą były umiejętności, ale znacznie ważniejszą była motywacja do wzięcia kredytu.

Adam na pierwszym miejscu miał pomysł na biznes i dopiero wtedy zaczął poszukiwać pieniędzy na sfinansowanie go.

Bartek na pierwszym miejscu miał świadomość, że jest w stanie otrzymać finansowanie i dopiero to skłoniło go do zastanowienia się jak można by spożytkować te pieniądze. Ta droga nigdy nie jest dobra.

Przypomina to trochę sytuację z dotacjami z Unii Europejskiej, gdzie praktycznie każdy mógł otrzymać kilkadziesiąt tysięcy zł na rozwój firmy. Taka sytuacja skłoniła wiele osób do wymyślenia jakiegoś pomysłu na biznes, gdyż głupio było nie skorzystać z darmowych pieniędzy. Jak można się było spodziewać, ogromna większość tych pieniędzy została po prostu przejedzona i po fali otwarć nastąpiła fala zamknięć biznesów.

Można by wysnuć teorię, że dostęp do łatwego pieniądza sprzyja powstawaniu nierentownych biznesów. Takie nierentowne biznesy mogą udawać rentowne dopóki dostęp do taniego pieniądza pozostaje otwarty (ekstremalnie tanie kredyty), jednak gdy tylko zgodnie z cyklem koniunkturalnym sytuacja na rynku zacznie się pogarszać, nie da się już dłużej ukrywać prawdy i biznes bankrutuje.

W kontekście bankructw, cykl koniunkturalny można sobie wyobrazić następująco:
  1. Na początku biznes prowadzą tylko Ci, którzy są w stanie to robić nawet przy drogich kredytach.
  2. Państwo chce zachęcić więcej osób do prowadzenia biznesów, więc obniża stopy procentowe (sprawia, że kredyty stają się tańsze).
  3. Coraz więcej osób nie znających się na rzeczy otwiera biznes, tylko dlatego, że miało dostęp do taniego finansowania.
  4. Państwo widząc, że gospodarka jest przeinwestowana (ludzie wykorzystują pieniądze na coraz głupsze projekty) zaczyna zwiększać stopy procentowe, aby zwiększyć koszt kredytów.
  5. Coraz droższe kredyty sprawiają, że nierentowne biznesy zaczynają upadać, że w końcu na placu boju pozostają tylko te, które są rentowe nawet przy drogich kredytach i koło się zamyka.

Jeśli powyższa teoria jest prawdą, to śledząc liczbę bankructw powinniśmy być w stanie ocenić, w którym momencie cyklu koniunkturalnego jesteśmy. W teorii powinno to działać tak, że najlepszym momentem do zakupu akcji powinny być takie okresy, gdy bardzo dużo firm bankrutuje. Taka wzmożona liczba bankructw oznacza drastyczny spadek konkurencyjności w danej branży, co z kolei oznacza, że firmy które przetrwały falę bankructw teraz wzmocnią swoją pozycję na rynku i będą czerpać jeszcze większe zyski.

Podobnie powinno to działać w drugą stronę, a więc momenty, gdy praktycznie nikt nie bankrutuje powinny oznaczać dobry moment do ewakuacji z rynku akcji, gdyż będą oznaczać, że dostęp do finansowania jest tak łatwy, że nawet totalnie bezsensowe biznesy, są w stanie wegetować. Wystarczy lekki wzrost kosztów kredytowania, aby wywołać falę bankructw.

Sprawdźmy jak ta teoria ma się do praktyki.

Niestety dane bezpośrednio dla polskiej gospodarki są dostępne dopiero od 2010 r. co jest zbyt krótkim okresem, aby przeprowadzić wiarygodną analizę dlatego zebrałem dane na temat liczby bankructw z 3 dużych gospodarek mających spory wpływ na naszą: USA, Niemcy, Wielka Brytania. Dzięki temu mamy dostęp do danych aż 26 lat wstecz.

Dla każdego z wymienionych państw obliczyłem 2-letnią dynamikę bankructw, czyli to o ile procent wzrosła lub spadła ich liczba w ciągu 2 lat. Następnie uśredniłem otrzymane wyniki pomiędzy państwami, aby uzyskać zbiorczy obraz. Oto on:



Okazuje się, że dynamika bankructw rzeczywiście jest zmienna, a co więcej cykliczna. Dość łatwo można zauważyć ważniejsze szczyty i dołki. Najłatwiej było udawać, że prowadzisz dochodowy biznes w 2 kwartale 2007 r. Bardzo ciężko było wtedy zbankrutować, bo każdy bank błagał żeby wziął od niego kolejną pożyczkę. Liczba bankructw była wtedy aż o 27% niższa niż 2 lata wcześniej.

Na wykresie widać 3 ewidentnie wyróżniające się szczyty i dołki. Z matematycznego punktu widzenia są to miejsca, gdzie wykres dociera do granicy -20% lub +20% odchylenia.


3 miejsca oznaczone ciemno-zieloną elipsą to:
  • 3 kwartał 1992 r.
  • 3 kwartał 2002 r.
  • 4 kwartał 2008 r.
Są to miejsca, gdy bardzo dużo firm bankrutowało, a więc zgodnie z naszą teorią powinny być to miejsca dobre do kupna akcji.

3 miejsca oznaczone czerwonymi elipsami to:
  • 2 kwartał 1994 r.
  • 2 kwartał 2007 r.
  • 2 kwartał 2014 r.
Są to miejsca, gdy bardzo mało firm bankrutowało, a więc zgodnie z naszą teorią powinny to być miejsca dobre to sprzedaży akcji.

Jeśli naniesiemy te daty na indeks WIG, oto co otrzymamy:


Pierwsza para dat pozwoliła skorzystać z ekstremalnie silnej pierwszej prawdziwej hossy na GPW. Następnie sygnał nie pojawiał się, aż przez 8 lal (2 pełne cykle hossa-bessa). Gdy jednak znów się pojawił, oznaczała uczestniczenie w kolejnej wielkiej hossie z lat 2003-2007 r. Późniejszy sygnał sprzedaży pozwolił uniknąć wielkich spadków w 2008 r., a następnie znów być na rynku od 2009 do 2014 roku.

Okazuje się, że wszystkie 3 pary dat pozwoliły ładnie zarobić. Oznacza to, że nasza teoria opisana na początku artykułu jest słuszna i rzeczywiście najlepsze do zakupu akcji są momenty, gdy sporo firm bankrutuje (poziom ok. +20% na naszym dzisiejszym wskaźniku).

Jak ma się to do naszej obecnej sytuacji?
Ostatni sygnał, który padł w 2 kwartale 2014 r. był sygnałem spadkowym. Wskaźnik bankructw utworzył wtedy dołek na poziomie -20% i od tamtego momentu zaczął rosnąć. Obecna wartość (za I kwartał 2016 r.) to -8,1%, co oznacza, że firmy wciąż nie mają ochoty bankrutować. Zgodnie z dzisiejszą teorią idealnego momentu do zakupu akcji możemy się spodziewać, gdy wskaźnik dynamiki bankructw wzrośnie do okolic +20%.

Aby dokładnie zrozumieć czego możemy się spodziewać w przyszłości po poszczególnych krajach, spójrzmy na każdy z osobna. Poniższe wykresy pokazują liczbę bankructw w danym kwartale.

USA:

Niskie stopy procentowe i dodruk pieniądza w USA spowodował, że od 6 lat liczba bankructw bezustannie spada. Jeszcze w 2009 r. każdego kwartału bankrutowało w USA 60 tys. firm. Wieloletnia średnia to 48 tys. firm. Obecnie bankrutuje tam kwartalnie tylko 25 tys. firm. Gdzie się podziały nierentowne firmy? Czyżby ukrywały się za kurtyną ekstremalnie taniego pieniądza. Mniej firm w USA bankrutowało tylko na kilka miesięcy przed krachem z 2007 r. (Wtedy było to 20 tys. firm kwartalnie).

Co ciekawe w ostatnim kwartale wykres wygląda tak jakby zaczynał odbijać się od dna. Idealnie gładka wcześniej linia, teraz zaczęła wyraźnie zakręcać. Czyżby liczba bankructw miała zacząć wzrastać?

 Niemcy:

Gospodarka niemiecka przeżywa spadek bankructw już od ponad 12 lat. W 2003 roku kwartalnie bankrutowało tam 10 tys firm. Wieloletnia średnia to 6,6 tys. firm kwartalnie. Obecna wartość to 5,4 tys bankrutujących firm kwartalnie i wciąż spada. Na razie nie widać na wykresie żadnych przesłanek sugerujących, że liczba bankrutów miałaby przestać spadać, ale im bliżej wartości 0 jest wykres tym większe ryzyko, że zacznie zawracać ku górze. Ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której w gospodarce nikt nie bankrutuje.

UK:

Wielka Brytania ma najbardziej regularny wykres z omawianych krajów. W 2009 r. bankrutowało tam 5 tys firm kwartalnie. Wieloletnia średnia to 3,8 tys firm. Obecna wartość to 3,7 tys firm, a więc tylko nieznacznie poniżej średniej. Obecny trend wygląda na boczny, jednak powstaje pytanie czy decyzja o Brexicie nie zwiększy skokowo liczby firm bankrutujących na Wyspach?


Podsumowując, w najgorszej sytuacji wydaje się być USA, w których obecnie jest niemal tak samo ciężko zbankrutować jak w 2007 roku. Wszystkie 3 kraje obecnie są poniżej swoich wieloletnich średnich, co oznacza, że liczba bankructw w najbliższych kwartałach / latach raczej będzie rosnąć niż spadać.

Skąd mogłaby przyjść fala bankructw? Nie trzeba daleko szukać. Poniżej wykresy cen akcji 3 ogromnych poważanych banków:

Credit Suisse:


Deutsche Bank:

UniCredit:


Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz