niedziela, 11 sierpnia 2013

Inwestowanie krótkoterminowe jest najlepsze?

Ostatnio zastanawiałem się nad różnicami w podejściu inwestora nastawionego na długi i krótki termin. Chyba jestem bardzo stronniczy w mojej ocenie, bo praktycznie nie potrafię znaleźć, żadnego wytłumaczenia dlaczego mielibyśmy grać na krótkich terminach?

Zacznijmy od łatwiejszej dla mnie strony:
Jakie są przewagi inwestowania na długi termin nad krótkim?


  • prowizje - dłuższe terminy oznaczają mniejszą liczbę transakcji, a więc niższe prowizje.
  • przewaga statystyczna - wiadomo, że im krótszy okres czasu tym bardziej chaotyczne i nieprzewidywalne zachowanie rynku. W dłuższych okresach zaczynają pojawiać się zależności, które można wykorzystać.
  • czas - im dłuższe okresy inwestycyjne tym rzadziej musimy przeprowadzać analizę. Przy krótkich terminach trzeba śledzić rynek w miarę na bieżąco.
  • możliwość wsparcia fundamentami - o ile analiza techniczna ma podobną skuteczność niezależnie od szerokości okienka czasowego, to wydłużanie perspektywy inwestycyjnej pozwala na skorzystanie z analizy fundamentalnej, która przy krótkich terminach na wiele się nie zda.
  • zmienne warunki - warunki rynkowe wiecznie się zmieniają. Np. system, który działał rok z dobrym rezultatem może nagle radzić sobie coraz gorzej w następnym roku.  Im krótsze ruchy wyłapujemy tym bardziej jesteśmy narażeni na te zmiany. Dłuższe cykle zmieniają się znacznie wolniej.
  • spready - to samo co przy prowizjach. Im krótsze ruchy cenowe wyłapujemy tym bardziej bolą nas różnice pomiędzy cenami kupna i sprzedaży.
Najważniejszym punktem z powyższych wydaje się być przewaga statystyczna, czyli, która względnie łatwo pozwala nam znaleźć nasz edge.

Wyliczenie przewag inwestowania krótkoterminowego nad długoterminowym przychodzi mi znacznie trudniej, ale spróbujmy:

  • bardziej wiarygodna analiza - Im krótsze zagrania tym więcej jest ich w historycznym okresie, na którym bazujemy, a dzięki temu mamy większą pewność naszych wyników. Jeśli np. nasza strategia pokazała 1000 zagrań i uzyskaliśmy 60% dobrych, to jest to znacznie bardziej wiarygodny wynik, niż te same 60% przy 50 zagraniach.
  • łatwość analizy - jest sporo programów do automatycznego sprawdzania systemów inwestycyjnych opartych  na analizie technicznej. Dłuższe terminy wymagają zwykle wykorzystania wskaźników wykraczających poza standardową analizę techniczną (np. stopy procentowe), które nie zawsze są dostępne w tych programach.
Ciężko mi wymyślić więcej dlatego proszę napiszcie w komentarzach jakie jeszcze są przewagi inwestowania krótkoterminowego?

Mam jednak pewną teorię, która mówi, że prawdziwymi powodami popularności inwestycji krótkoterminowych, jest niecierpliwość i brak chęci do nauki. Już tłumaczę:

Ludzie nie lubią zbyt długo czekać na wyniki, a systemy długoterminowe właśnie tego wymagają. Ludzie nie lubią nic nie robić. Wolą codziennie usiąść przed komputerem i jeszcze dokładniej przypatrzeć się swojemu systemowi. Lubią czuć, że coś robią, nawet jeśli ich praca jest w ten sposób bardzo nieefektywna. Wolą szybciej mieć odpowiedź czy system jest dobry czy nie, żeby w razie czego szybciej móc rozpocząć pracę nad nowym.

Co do braku chęci do nauki, to wygląda to tak, że działając w obszarze systemów krótkoterminowych za konkurentów mamy systemy oparte na analizie technicznej, która jest łatwa do zrozumienia. Dzięki temu czujemy, że nikt nas nie oszuka bo wszyscy mają dostęp do tych samych informacji i wszystko zależy od tego, kto jak je wykorzysta. 

W przypadku inwestycji długoterminowych mamy świadomość, że wiele osób używa tutaj już połączenia analizy technicznej i fundamentalnej. W takim wypadku jeśli znamy się tylko na technicznej czujemy, że pozostali gracze dysponują większą liczbą informacji i mogą nas "oszukać".

W ten sposób sami robimy sobie krzywdę. Pomyśl czy przygotowując się na zawody, wolisz odpuścić sobie trochę na treningach, aby dopiero na zawodach mieć niezwykle ciężko? Czy może wolisz mdleć ze zmęczenia na treningu, aby później przekonać się, że na zawodach z łatwością pokonujesz innych?

Podobnie jest tutaj. czy wolisz, żeby Twój system był łatwy w testowaniu i szybko dawał wyniki, ale przeżywał ciężkie chwile na realnym rynku, czy może lepiej namęczyć się tworząc system, ale później mieć do niego ogromne zaufanie wiedząc, że po prostu działa? Do przemyślenia :)

Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

25 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Krótszy termin=bliższe stopy, mniejsza zmiennosc kapitału, płytsze I krótsze DD. Oczywiscie o ile mamy wspomniany edge:)

Anonimowy pisze...

Nie zawsze trzeba stawiać sytuację jak na rozwidleniu drogi. Podział portfela 50:50 i możemy po dłuższym czasie stwierdzić, który system inwestowania jest dla nas

Anonimowy pisze...

J: Duzo zalezy od tego, na ile aktualna sytuacja odpowiada strategiom opracowanych na anych historycznych. Od pol 2011 r. mamy -patrzac dlugoterminowo-trend boczny, w ktorym strategie opracowane dla dlugoterminowych (tj. dluzszych niz 6 mies) trendow sie nie sprawdzaja. Lepiej wychodza wowczas strategie dla 1H, niestety.

M. pisze...

Myślę, że wszystko zależy od inwestora. Jeden woli transakcje długoterminowe, jeden krótkoterminowe. Ale żadnego z inwestorów nic nie obliguje do nieznajomości jakiegoś zagadnienia czy też "odpuszczania" tego czy tamtego w nauce. Ja na przykład wolę transakcje krótkoterminowe (od kilku godzin do kilku dni)

Pozdrawiam i zapraszam do siebie

grzes pisze...

na fundamentalnej trend krótko i długoterminowy na wigu był neutralny, krótko się nie zmienił a długo zmienił na wzrostowy. czy "szybszym" wskaźnikiem nie powinien być krótkoterminowy?

Filip pisze...

@grzes
Wyobraźmy sobie np. taki przebieg indeksu:
_______
/
__/

Czyli na początku był nisko. Potem wzrósł, a następnie od dłuższego czasu jest wysoko na równym poziomie.

W takiej sytuacji trend krótkoterminowy wskaże trend boczny, bo widzi tylko 3-4 myślniki wstecz, które są na idealnie równym poziomie. Trend długoterminowy (od początku obrazka) jest jak najbardziej wzrostowy.

Trend krótkoterminowy jest szybszy, ale też jest bardziej podatny na szumy.

Filip pisze...

Kreseczki w poprzednim komentarzu trochę się rozjechały, ale mam nadzieję, że z tekstu wiadomo o co chodzi :)

grzes pisze...

tylko trochę to dziwne, ze jesteśmy na wigu najwyżej od 2 lat, zaraz pobijemy górkę i będziemy najwyżej od 5 lat a "szybki" wskaźnik tego nie widzi. w końcu długoterminowy powinien mieć opóźnienia a nie krótko, przypuszczam że za chwile oba wskaźniki będą pokazywać to samo.

Filip pisze...

@grześ
Wskaźnik krótkoterminowy nie wie, że jesteśmy najwyżej od 2 lat, bo jest nastawiony na wyłapywanie krótszych trendów i nie ma pojęcia co działo się 2 lata temu. Za to długoterminowy wie i dlatego pokazuje, że rośniemy :)

Jak prześledzisz sobie np. historię obu wskaźników, to zobaczysz, że krótkoterminowy już jakiś czas temu pokazał wzrosty tylko, że teraz się zawahał, ale tak też było wcześniej. Zwykle właśnie tak to wygląda, że najpierw krótkoterminowy pokazuje jakiś trend, później stwierdza, że jednak nie. Później znów że tak, a w tym czasie długoterminowy spokojnie pokazuje trend bez takich szumów :)

Anonimowy pisze...

Jak pamiętam z ksiązki Petera Lyncha to u niego przy analizie fundamentalnej spółek duża rolę odgrywały spotkania z zarządem spółek - z inwestorami kalibru naszej wielkości nikt na pewno się nie spotka. A Lynch bardzo wiele o spółkach dowiadywał się właśnie na tych spotkaniach i nie chodzi wcale o insiderstwo.

Anonimowy pisze...

J: Dla wyjasnienia: chodzilo mi o WIG20.

Anonimowy pisze...

Ja gram tylko krótkoterminowo, daje mi to przede wszystkim spokój, w obecnych warunkach "głupiej hossy" kupowanie akcji na dłużej niż miesiąc to zwykła ruletka. Poza tym aktywna alokacja daje możliwość pobicia indeksu. Moja średnia z ostatnich 7 lat to dwadzieścia parę procent (tak, tak! zaczynałem w 2006 i średnia zawiera 2007 rok!). Gdybym wtedy inwestował "długoterminowo" dziś powoli ceny spółek które wtedy kupowałem zbliżają się do tamtych poziomów, czyli zamiast 180 procent byłbym w okolicy 0 (licząc dywidendy)

Filip pisze...

@Anonimowy 20:16
Niestety musimy sobie radzić bez spotkań z zarządem. Na szczęście z samych raportów finansowych można wyczytać na prawdę sporo :)

@Anonimowy 13:30
Chętnie przeczytałbym nieco więcej o Twoim systemie, bo tak dobre wyniki są rzadko spotykane :) Na jakich walorach grasz? Masz w pełni automatyczny system czy sam podejmujesz decyzje? Na czym opierasz swoje decyzje? Co daje Ci przewagę nad rynkiem?

Anonimowy pisze...

Zasadniczo na giełdzie obecny jestem od roku 1996, ale wcześniej to były właśnie mniej udane próby gry długoterminowej. Po paru porażkach dałem sobie spokój by wrócić z dużymi oszczędnościami w 2006. Od 3 lat giełda to moje jedyne źródło dochodów. Zasadniczo systemem jest brak systemu i opiera się głównie na nie pakowaniu się w spółki o dużej becie oraz spółki których nie rozumiem. Najlepsze jak dla mnie rezultaty przynosi gra na trendach bocznych - obecnie PGE i ACP, ale czasem "skuszę" się także na przereagowania w dół - PKO kupione 6,7 sierpnia, sprzedane 9.08. Ostatni duży sukces: ALR kupiony tydzień przed wynikami, sprzedany w przeddzień wyników.

Filip pisze...

@Anonimowy 14:18
Jak widać doświadczenie robi swoje :) Muszę jednak zapytać, czy opierając zagrania o swoje przeczucia, nie miewasz momentów zwątpienia? Gdy np. kilka razy pod rząd nie trafisz z inwestycją, nie zaczynają się odzywać w Twojej głowie głosy sugerujące, że się wypaliłeś? Ja dlatego skłaniam się ku rozwiązaniom ściśle automatycznym, bo wiem, że psychicznie byłoby mi ciężko i obarczałbym się winą za złe zagrania. Jestem ciekaw jak sobie radzisz właśnie od strony psychiki?

Anonimowy pisze...

oczywiście, pojawiają się takie głosy, ale przez cały czas trzeba pamiętać, że to tylko pieniądze. Przedstawiciel handlowy wsiadając rano do samochodu mając przed sobą 600 km przez Polskę ryzykuje bardziej niż ja. No i każdy dzień, każda transakcja jest "czysta" - to bardzo ważne. Często wchodzę w tę samą spółkę, którą wczoraj sprzedałem taniej, to się nie liczy, liczy się tylko teraz i "jutro". Na początku bardzo długo walczyłem psychicznie z winą - próbowałem wchodzić niżej w spółkę stratną bo jakoś wewnątrz czułem jakby była mi coś winna. O włąśnie się PGE sprzedało :)

Filip pisze...

@Anonimowy 14:43
Pewnie po tylu latach gry takie opanowanie to już rutyna :) Gratuluję takiego poziomu. A napisz proszę jeszcze o samym sposobie dokonywania transakcji. Tj.

Czy masz jakieś ulubione formacje AT na podstawie, których szukasz ciekawych wejść w spółki?

Czy raczej po prostu czekasz, aż interesująca Cię spółka będzie tania?

Opisałbyś swoją strategię raczej jako łapanie dołków, czy podpinanie się do trendu?

Czy dokonując zakupu z góry ustalasz sobie poziomy wyjścia w pozytywnym i negatywnym scenariuszu? Czy raczej dokonujesz decyzji na bieżąco?

Anonimowy pisze...

Obecnie uważam, że źródłem mojego sukcesu jest kapitał - jest odpowiednio wysoki, aby 1 procent miesięcznie dał mi 2 średnie krajowe i to brutto :). Z drugiej, nie mam problemu nadmiaru pieniędzy, nie muszę się dywersyfikować, mogę skupić się na 3-4 spółkach i czekać nawet miesiąc na 1 transakcję. Dokonując zakupu zawsze zakładam granicę górną, którą czasami przesuwam (dziś właśnie na 71, 72, 73 grosze była sprzedaż PGE). Co do spadku określam 2 punkty - gdzie dokupię, a gdzie bezwzględnie sprzedam. Dokupować często nie dokupuję, bezwzględne sprzedaj nigdy nie jest przesuwane, czasami po prostu wyskakuję wcześniej. Jak napisałem najbezpieczniej czuję się w formacjach bocznych, lub bocznych wzrostowych z jasno wyznaczonym kanałem.

Filip pisze...

@Anonimowy 15:05
Czyli nieprzesuwalne stop lossy rzeczywiście są ważne :) I tak jak piszesz, odpowiednio duży kapitał. Wiele osób startując ze zbył niskim musi oczekiwać zbyt dużych stóp zwrotu. Można by napisać, że:

"Giełda to nie miejsce gdzie możesz się dorobić. To miejsce gdzie, gdy już się dorobisz możesz ulokować swoje środki."

A napisz proszę jeszcze o Twojej edukacji inwestycyjnej? Z tego co wcześniej pisałeś zacząłeś inwestować w 96r. ale przez pierwsze 10 lat raczej zdobywałeś doświadczenie niż kapitał. Jak przeszedłeś od tracenia do zarabiania? Miałeś jakiegoś nauczyciela / guru czy sam eksperymentowałeś? Ile razy zbankrutowałeś w ciągu tych 10 początkowych lat?

Myślę, że wielu czytelnikom pomogłoby także gdybyś spróbował przypomnieć sobie jakie główne błędy popełniałeś na początku, których teraz się wyzbyłeś?

To już chyba wszystkie moje pytania. Dziękuję za ten mini wywiad. Zawsze lubię posłuchać co mają do powiedzenia bardziej doświadczeni gracze :)

Anonimowy pisze...

Podziwiam Twoje stopy zwrotu, dla mnie na przykład 10 procent obecnie jest nie do wykonania na 1 transakcji - po prostu o wiele wcześniej zbieram zysk. Poza tym moja zasadnicza zaleta to optymizm, czasem graniczący z głupotą. Na własne potrzeby uważam siebie za NAJLEPSZEGO zaraz po rynku :). Co nie przeszkadza mi w tym aby przy każdej, nawet najmniejszej transakcji (często kupuję "próbnie" na przykład 20 akcji) zachować odpowiednie podejście do ryzyka. Jak ognia boję się spółek przewartościowanych (według mnie np LPP, Mieszko, ich wycena wynika tylko z kulawości na GPW szerszej dobrej reprezentacji tych sektorów), co może Cię zdziwić nie zaliczam do nich na przykład wyżej wspomnianego Aliora.
W początkowym okresie właśnie próbowałem wzbogacić się na giełdzie, a tak się nie da. Mały kapitał powoduje właśnie to, że żeby opłaciło się siedzieć na bieżąco musisz zarabiać 10% miesięcznie, grasz zbyt ryzykownie i...
Zawodowo byłem programistą, kiedyś kochałem tę robotę, ale ona mnie zjadła, dawała bardzo dobre zarobki (przypadkowo "podłapany" zleceniodawca z Niemiec sprawił, że bywały dla mnie porażające :)). Jednocześnie jestem typowym poznaniakiem, nigdy nie wydawałem więcej niż musiałem, wydawałem razem z kredytem maks. 4 tysiące na miesiąc, a cała reszta szła na konto, bo zasadniczo nie miałem ani chwili wolnej na giełdę, a nawet jak miałem to uciekałem od komputera. Gdy w końcu mój pracoholizm zaczął mi padać na głowę (depresja) postanowiłem wszystko zmienić. Kapitał był już na prawdę spory i miałem do wyboru - założyć własną firmę albo wrócić do tego czym się kiedyś bardzo interesowałem. Wszyscy mówili - tylko własna firma itd. A ja poczytałem statystyki, policzyłem wszystko i wróciłem na giełdę, pracując w firmie dość luźnej informatycznej 9-17 miałem czas i na giełdę. W 2010 moje zarobki z giełdy 3-krotnie przekroczyły te z pracy, więc uznałem, że ta bardziej mi przeszkadza niż pomaga.
Pomimo tego, że jestem programistą, nie uznaję żadnych automatów... To moje pieniądze i to ja muszę wiedzieć co z nimi robić, jeśli nie wiem co robić idę na rower, a nie na giełdę :). Co do guru - mocno krytycznie podchodzę do Buffeta - koleś miał mnóstwo szczęścia i ponadprzeciętny umysł. Myślę, że w tysiącach można liczyć jego naśladowców, którzy zasilają dziś rzesze bezdomnych. Ja uważam niestety, że giełda to ciężka, ciężka praca, nigdy nie wyjeżdżam z akcjami na wakacje, teoria kup i trzymaj dla mnie nie trzyma się kupy, może niektórzy umieją zarobić na siedzeniu, ja nie wierzę, że to potrafię.
Co do edukacji - psychika, psychika i tylko psychika. Daytrader-dusigrosz (czyli ja) ma mnóstwo wątpliwości i blokad (o kurczę, straciłem dziś 5000, mogłem sobie za to pojechać na wakacje). Tak jak pisałem wybieram najbezpieczniejsze miejsca gdzie mała rybka może pożywić się przy rekinach - trend boczny na płynnych spółkach.

Filip pisze...

@Anonimowy 16:03
Bardzo dziękuję za odpowiedzi :) Jak widać droga do sukcesów na giełdzie nie wygląda tak jak wielu się wydaje, że wczoraj zainteresowali się inwestowaniem a już dziś będą zarabiać.

Tobie za to życzę po prostu, aby dalej szło Ci tak jak teraz :)

Anonimowy pisze...

Teraz to Anonimowy jest moim guru :) A tak a propos, kiedy następny artykuł pod tytułem IWW?

Tomek pisze...

Krótsze terminy wydają się rozsądniejsze jeżeli chce się w miarę szybko pomnożyć kapitał - faktem jest, że należy wtedy bardzo obserwować wszystko co się wokół dzieje i reagować w odpowiednim czasie, żeby zyskać jak najwięcej - prawie jak na giełdzie ;-P

Anonimowy pisze...

Witam.
Podłącze się pod temat nauki na giełdzie.... sukcesów i porażek:)

Jeśli o mnie chodzi to moja nauka na giełdzie to około 10 lat:) .... ale opłaciło się... dziś dzięki nauce na błędach i wypracowanej strategii Kupna i Sprzedaży mam takie spółki w portfelu jak CCC, Azoty, Zamet, Ekoexport, Integer, Wawel :) i inne. W sumie mój portfel liczy na dzień dzisiejszy dokładnie 30 spółek:)

Mając !!!STRATEGIĘ!!! którą się stosuje można mieć 1 spółkę jak również 100. Moja codzienna analiza zajmuje jakieś 20-30 minut:) Kiedyś siedziałem nad analizą całe godziny i miałem takie wyniki że szkoda gadać:) = STRATY

Jeśli mogę coś doradzić to Ci uparci i wytrwali którzy myślą o giełdzie non stop (jak ja:)) prędzej czy później wypracują metodę inwestowania odpowiednią do swojej osobowości i przy zaangażowaniu na rozsądnym poziomie bez szkody dla rodziny, bliskich itp, osiągną SUPER WYNIKI:)

Warto się uczyć i szukać złotego środka w inwestowaniu.

Generalnie mogę powiedzieć że ja jestem długoterminowcem. Większość ze spółek które obecnie mam w portfelu jest w nim jakieś 8 - 14 miesięcy. Wyłapuje spółki które są w silnym trendzie wzrostowym.

Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Witam,wedlug mnie to jest tak,krutki termin-szybkie pieniadze.
Dlugi termin-dlugi czas oczekiwania na zysk.
A tak to sie przedstawia w rzeczywistosci:

http://fx-real.jimdo.com/

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz