poniedziałek, 5 października 2015

Czy linia trendu może poprawić nasze wyniki inwestycyjne?


Choć na tym blogu zajmujemy się głównie analizą fundamentalną, to co jakiś czas testujemy też rozwiązania typowo techniczne. Jak dotąd przetestowaliśmy już skuteczność:
Z tych trzech testowanych zagadnień, tylko najprostsze podejście (siła relatywna) pozwoliło zwiększyć przewagę nad rynkiem. Pozostałe dwa okazały się ułudą. Dziś sprawdzimy kolejne narzędzie: linie trendu. Czy spółka poruszająca się w kanale wzrostowym jest lepszą inwestycją niż taka, dla której nie można wyrysować ładnej linii trendu? Czy okolice linii trendu zwiększają prawdopodobieństwo powstrzymania spadków? Sprawdźmy.

Teoretyczną stronę tego czym są linie trendu ostatnio bardzo dobrze opisał Humanista, tak że dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi, zachęcam do zgłębienia tematu.

Nasz dzisiejszy test będzie polegał na znalezieniu jak największej liczby sytuacji, w których można było na danej spółce narysować ładną linię trendu, a następnie na sprawdzeniu co działo się później.

W praktyce wygląda to mniej więcej tak:


Szukamy linii trendu, które łączą 3 dołki. Dlaczego akurat 3? Przy dwóch dołkach mielibyśmy bardzo dużo losowych sygnałów, gdyż praktycznie każde dwa dołki można by połączyć linią i powiedzieć, że jest to linia trendu. Jeśli jednak wyrysowana na podstawie dwóch dołków linia trendu spotyka się idealnie z trzecim dołkiem, to jest to swego rodzaju potwierdzenie, że to jest prawdziwy obraz trendu.

Szukamy tylko takich linii trendu, w których odległość pomiędzy dołkami wynosiła 60-90 dni. Oczywiście nie jest to warunek niezbędny dla powstania linii trendu, gdyż można je wykreślać na różnych interwałach czasowych, ale my chcemy znajdować tylko idealne linie, takie co do których nie ma wątpliwości, że nie są "naciągane". Ten warunek pozwoli na równomierne rozłożenie punktów tworzenia linii trendu.

Po trzecim dołku odczekamy jeszcze 20 dni, aby sprawdzić czy kurs na pewno nie przebije linii trendu w jego okolicach. Jeśli po 20 dniach od pkt. 3 linia trendu wciąż się trzyma to uznajemy ją za poprawną i uznajemy ten moment za moment kupna. Całkowity czas potrzebny do stworzenia takiej idealnej linii trendu to 160 - 220 dni czyli średnio ok. pół roku.

Nasza inwestycja zawsze trwa 90 dni od momentu kupna, po których sprawdzamy jak nam poszło. Czy kurs spółki nadal jest powyżej linii trendu? Czy inwestycja przyniosła zysk?

Przykładowe znalezione linie trendu wyglądają tak:




Przepuściłem przez komputer dane o cenach wszystkich spółek z GPW od 2000 roku i w sumie oprogramowanie znalazło 230 momentów spełniających kryteria idealnej linii trendu.

Kończy się one bardzo różnie. Jedne spółki kontynuowały trend wzrostowy jeszcze przez długi czas:


inne nie miały tyle szczęścia:

Zbierając dane razem okazało się, że:
  • W 61% przypadków po 90 dniach inwestycji kurs spółki był poniżej linii trendu.
     
  • W 26% przypadków w żadnym momencie testu kurs nie przebił w dół linii trendu.
     
  • W 13% przypadków kurs w trakcie inwestycji spadł poniżej linii trendu, ale w momencie jej zakończenia (po 90 dniach) znów był powyżej.
Te procenty to jednak tylko ciekawostka, gdyż sam fakt przebicia (lub nie) linii trendu nie przekłada się bezpośrednio na zyski z inwestycji. Może przecież się zdarzyć, że po 90 dniach cena akcji jest poniżej linii trendu, ale jednocześnie transakcja generuje zysk, gdyż cena sprzedaży jest wyższa niż cena kupna.

Sprawdźmy więc jakiego zysku z tego typu inwestycji możemy się spodziewać:



Wykres ten pokazuje jaka część transakcji kończyła się danym zyskiem. Widzimy, że najwięcej transakcji kończyło się w okolicach -5% i +5%. Dalej, w obie strony mamy coraz mniej transakcji. Wart zauważenia jest pik na prawym skraju wykresu pokazujący, że było dość sporo transakcji, które zyskały ponad +65%. Po stronie stratnych transakcji nie ma takiego piku.

Trafność wyniosła 48.7% co oznacza, że to czy zarobimy w danej transakcji ma taki sam rozkład jak rzut monetą.  Nieco to rozczarowujące, ale pamiętajmy, że jest jeszcze drugi składnik pozwalający zarabiać, a mianowicie średni zysk z jednej transakcji. Jeśli na jednej transakcji będziemy zarabiać wystarczająco dużo to trafność w okolicach 50% nie powinna być przeszkodą.

Sprawdziłem to i w przypadku linii trendu średni zysk z jednej transakcji wynosi 3,09%. Oznacza to, że rzeczywiście jest tu pewna przewaga nad rynkiem. Jeśli jednak przypomnimy sobie, że standardowe koszty transakcyjne pochłaniają 4,5% zysku z każdej transakcji, to zyskowność znika. Bezpiecznym poziomem, od którego można inwestować jest zysk ok. 10% z jednej transakcji.

Dodatkowo sprawdziłem, jak skuteczność linii trendu ma się do siły relatywnej. Siła relatywna to tak na prawdę tylko jedna liczba mówiąca o tym jak daleko kurs spółki jest od swojej długoterminowej średniej. Wiemy, że siła relatywna daje pewną przewagę nad rynkiem, zobaczmy jak ta przewaga ma się do tej dawanej przez linię trendu.

Aby szanse były wyrównane to obie metody muszą mieć dostęp do tych samych danych, a więc licząc siłę relatywną wykorzystywałem zawsze ostatnie 190 dni, czyli tyle ile miała do dyspozycji linia trendu. Następnie tak samo jak przy linii trendu, sprawdziłem co działo się po 90 dniach od momentu kupna, którym było osiągnięcie przez spółkę trendu wzrostowego o podobnym nachyleniu co przy liniach trendu (siła relatywna > 20%).

Oto porównanie osiągniętych wyników:


Wyniki siły relatywnej są przesunięte w kierunku brzegów wykresu. Mało jest transakcji dających wynik w okolicach 0%, a więcej tych skrajnych dających minus kilkadziesiąt % i plus kilkadziesiąt %. Po stronie korzystnych wyników siła relatywna zdecydowanie przeważa w każdej kategorii od +25% w górę. Oznacza to, że siła relatywna lepiej ocenia potencjał wzrostowy spółki niż linia trendu.

Średni zysk z jednej transakcji w przypadku siły relatywnej wyniósł: 6,89%, co nadal jest zbyt małą wartością, aby oprzeć strategię tylko na niej, ale jest wynikiem dwukrotnie lepszym niż ten osiągnięty przez linię trendu.

Można więc śmiało powiedzieć, że cała przewaga nad rynkiem jaką daje linia trendu jest po prostu wynikiem tego, że kurs akcji jest w trendzie wzrostowym. Możemy teraz odpowiedzieć na postawione na początku pytania:
  • Czy spółka poruszająca się w kanale wzrostowym jest lepszą inwestycją niż taka, dla której nie można wyrysować ładnej linii trendu?
    • Nie. Pojedyncza liczba mówiąca o odległości od średniej ruchomej jest lepszym prognostykiem zyskowności niż "ładność" linii trendu.
       
  • Czy okolice linii trendu zwiększają prawdopodobieństwo powstrzymania spadków?
    • Nie. Spółki, które wyrysowały idealną linię trendu wzrostowego, po 90 dniach inwestycji miały trafność wynoszącą niemal idealnie 50%. Czatowanie na wybijane stop lossy przy zetknięciu z linią trendu nie jest dobrą strategią.
       
  • Czy spółki w trendzie wzrostowym są lepszą inwestycją niż te w bocznym lub spadkowym?
    • Tak. Jednak to czy w danej sytuacji można wyrysować ładną linię trendu nie ma żadnego znaczenia.

Co wy na to? Spodziewaliście się takich wyników? A może macie na ten temat jakieś swoje własne doświadczenia / przemyślenia?


Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz