poniedziałek, 16 listopada 2015

Czy polska giełda umiera?

W tym tygodniu indeks WIG20 po raz kolejny ustanowił wieloletnie minimum. Patrząc na wykres za ostatnie kilka lat można się załamać: 



Mówi się, że inwestowanie ma sens, gdy jest zaplanowane na długi termin, tak aby wygenerować zysk niezależnie od aktualnie panującej koniunktury. W teorii ma to sens. Jeśli jednak spojrzymy na długoterminowe stopy zwrotu głównego indeksu polskiej giełdy (WIG20), to zobaczymy coś takiego:
  • Stopa zwrotu za 3 lata = -16%
  • Stopa zwrotu za 5 lat = -27%
  • Stopa zwrotu za 10 lat = -19%

Nieco lepiej poradziła sobie wersja indeksu WIG20 uwzględniająca dywidendy, ale w okresach 3 i 5 letnich i tak zanotowała stratę, a w perspektywie 10 letniej zysk wyniósł skromne 2,4% rocznie.

Obecna sytuacja bardzo ładnie pokazuje jak mocno zaszumiony przez politykę jest indeks WIG20 (i w konsekwencji również WIG), gdyż patrząc na te wyniki naprawdę można by uwierzyć, że na naszej giełdzie panuje bessa, podczas gdy prawdziwa sytuacja na naszej giełdzie w ostatnim czasie wygląda w ten sposób:



Jest to indeks nieważony dla całego rynku. Aby pokazać realną sytuację panującą na GPW warto pominąć  kilkanaście największych spółek z WIGu20 zniekształcających obraz. Zwykle do takich zabiegów używaliśmy indeksu sWIG80, ale dziś pójdziemy jeszcze o krok dalej i spojrzymy własnie na indeks nieważony dla całego rynku, który jest tym samym co indeks WIG (zawiera niemal wszystkie spółki), z tą różnicą, że każda spółka ma dokładnie takie samo prawo głosu, niezależnie od rozmiaru.

Oto wykres takiego indeksu nieważonego (czerwona linia) na tle indeksu sWIG80 (niebieska linia).


W ogólnym zarysie indeksy są dość podobne, gdyż sWIG80 jest całkiem niezłą imitacją indeksu nieważonego, ale zdarzają się różnice. (Jak choćby ostatnie 2 lata).

Aby łatwiej nam było interpretować zachowanie naszego dzisiejszego wskaźnika, standardowo zamiast bezwzględnej wartości, będziemy zwracać uwagę na dynamikę, czyli to czy indeks rośnie czy spada i jak szybko się to dzieje. Poniżej widzimy wykres dynamiki indeksu nieważonego z szumami usuniętymi przez zastosowanie średniej ruchomej:


W oczy od razu rzuca się niesamowita cykliczność. Widzimy, że przez ostatnie 20 lat na naszej giełdzie mieliśmy 6 okresów gdy indeks nieważony dynamicznie przyspieszał (co oznacza, że bardzo szybko rosła liczba spółek w trendzie wzrostowym - czyli była hossa). Analogicznie było 6 okresów bessy.

Interpretacja takiego wskaźnika jest dość prosta i polega na tym, że jeśli zauważamy, że coraz mniej spółek dynamicznie przyspiesza (czerwona linia tworzy górkę i zaczyna spadać), to jest spora szansa na nadejście spadków. Jeśli ogrom spółek spada, ale nagle ta dynamika spadków jest coraz mniejsza i coraz mniej spółek w nich uczestniczy (czerwona linia tworzy dołek i zaczyna rosnąć) to nadszedł czas na zakupy.

Sprawdźmy jak ta teoria sprawdzała się w historii. Pionowymi liniami zaznaczyłem szczyty na dynamice indeksu nieważonego:


A oto jak zachowywał się giełda w ciągu kolejnych 2 lat:


Na 5 historycznych sygnałów, 4 oznaczały nadejście porządnej bessy (2 lata po sygnale indeksy wciąż były znacznie poniżej punktu startowego). Jeden pozostały sygnał okazał się być krótką i płaską bessą z 2004 roku.

Spójrzmy jeszcze na odwrotny sygnał:


I na to jak w 2 lata po nim zachowywała się giełda:


Na 6 historycznych sygnałów, we wszystkich scenariuszach po 2 latach od sygnału giełda była powyżej punktu startowego. Co ważne, w najgorszym scenariuszu, po 2 latach giełda była aż 45% powyżej punktu startowego. Pozostałe scenariusze oznaczały jeszcze większe wzrosty.

Oglądając te wykresy widzimy również, że ten wskaźnik wcale nie pomylił się w 2004r. wieszcząc bessę, gdyż przed upływem 2 lat sygnał negatywny został nadpisany przez sygnał pozytywny. Po prostu my na naszych wykresach patrzymy zawsze na 2 lata do przodu, a powinniśmy patrzeć na 2 lata o ile wcześniej nie pojawi się przeciwny sygnał.

Bardzo podobna sytuacja ma miejsce obecnie. Ponad rok temu (2014-05-18) został wygenerowany sygnał negatywny, który jak dotąd nie spowodował nadejścia znaczących spadków i teoretycznie moglibyśmy się ich spodziewać w każdej chwili, ale okazuje się, że w międzyczasie (3 miesiące temu) pojawił się sygnał pozytywny, który unieważnił poprzedni negatywny sygnał.

W skrócie oznacza to, że jeśli nasza analiza jest poprawna to giełda z bardzo dużym prawdopodobieństwem (ok. 85%) za rok i 9 miesięcy (czyli w sierpniu 2017 r.) będzie co najmniej o 45% wyżej niż jest obecnie.

Nijak nie wygląda to jak śmierć giełdy, którą można by wieszczyć ze zbyt długiego wpatrywania się w indeks WIG20:


Raczej warto przyjrzeć się bliżej ciepłym jeszcze wynikom finansowym spółek po 3 kwartale 2015 i wybrać kilka / kilkanaście perełek na kolejne niecałe 2 lata.

Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz