poniedziałek, 14 grudnia 2015

Jak zarabiać w czasie bessy?


Wiedza na temat cykliczności gospodarki i danych makro pozwala nam całkiem nieźle przewidywać kiedy będzie hossa, a kiedy bessa. W czasie hossy wystarczy trzymać się giełdowych perełek, aby zarabiać szybciej niż rynek. W okresie bessy warto zmniejszyć zaangażowanie w akcje, gdyż w momencie gdy spada cały rynek bardzo ciężko znaleźć perełki zdolne do ignorowania ogólnego trendu.


O ile ciężko byłoby jeszcze bardziej poprawić wyniki naszych strategii w czasie hossy, to łatwo zauważyć, że trzymanie gotówki w czasie bessy jest tylko połowicznym rozwiązaniem. Nie tracimy pieniędzy, ale też nie zarabiamy. Bessową gotówkę można trzymać na lokatach, ale ich marne oprocentowanie oscylujące okolicach 2% - 3% rocznie sprzyja dalszym poszukiwaniom.

Dziś zastanowimy się jak zarabiać w czasie bessy.

Teoretycznie sposoby są 3:

  • spółki defensywne
     
  • opcje / kontrakty zarabiające na spadkach
     
  • fundusze obligacji

Spółki defensywne to takie, które są duże (duża bezwładność wyników i kursu), a do tego ich biznes nie jest bezpośrednio powiązany z cyklicznością gospodarki. Przykładem takiej spółki jest Mennica Polska (spółka produkująca monety), która krach z 2007-08 roku zniosła znacznie lepiej niż cały rynek. Niestety problem jest taki, że tego typu spółki po prostu spadają wolniej, ale i tak to robią, co oznacza, że zwykłe trzymanie gotówki w czasie bessy nadal jest lepsze niż inwestycja w nie.

Opcje i kontrakty zarabiające na spadkach brzmią świetnie, jednak w praktyce są one dostępne na bardzo ograniczoną liczbę walorów. Z tych obejmujących cały rynek mamy tylko te na WIG20, a jak pamiętamy cykliczność najlepiej widać na indeksach nieważonych. Zaszumienie indeksu WIG20 w stosunku do indeksu nieważonego lub chociażby sWIG80 jest na tyle duże, że może dochodzić do tego, że w czasie bessy, indeks WIG20 nie spada.

Dokładnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w czasie 3 z 6 ostatnich bess.


Zielonymi kółkami zaznaczyłem okresy, gdy dane makro pokazywały bessę, cały rynek także spadał, a mimo to duże spółki z WIG20 rosły lub pozostawały w trendzie bocznym.

O ile trend boczny w czasie bessy z 2014 r. nie jest szczególnie groźny (po prostu nic byśmy nie zarobili), to już silne wzrosty WIG20 na początku 2002 r. i w 2005 r. przyniosłyby nam sporą stratę.

W pozostałych 3 bessach metoda kupowania opcji / kontraktów na spadki sprawdziłaby się i przyniosłaby nam zyski. Pytanie czy ryzyko w tym podejściu nie jest zbyt duże, gdyż zamiast ograniczać spadki może się okazać, że z bessy wyjdziemy bardziej poturbowani niż gdybyśmy mieli portfel wypełniony akcjami.

Fundusze obligacji skarbu państwa w teorii zarabiają porównywalnie do lokat, gdyż oferują podobny poziom bezpieczeństwa pieniędzy. (Nie mówimy tu o obligacjach korporacyjnych, które oferują większe oprocentowanie. W ostatnich latach było na nich na tyle dużo niewypłacalności, że okazało się, że ryzyko przewyższa potencjalne korzyści). 

W praktyce jednak zyski z funduszy obligacji mocno zależą od aktualnych stóp procentowy i cyklicznie wahają się od. ok. 0% - 10% rocznie. Ponad 5 lat temu zrobiliśmy analizę, która nadal pozostaje aktualna, a która pokazała, że w fundusze obligacji najlepiej inwestować, gdy stopy procentowe są wysoko i niedługo zacznie się fala obniżek.

Od tamtego czasu mieliśmy już 2 pełne cykle hossa-bessa na giełdzie, więc warto zaktualizować wykresy.


Wykres przedstawia zysk jaki można było osiągnąć w ciągu 1 roku, inwestując w fundusze obligacji (średni wynik dla grupy funduszy), w zależności od momentu rozpoczęcia inwestycji. Okazuje się, że cykliczność jest bardzo dobrze widoczna i pokrywa się z cyklicznością gospodarki (ok. 3,5 roku na pełny cykl). 

W czasie pierwszego cyklu zyski były znacznie większe niż w kolejnych. Można to powiązać z wysoką w tamtym okresie inflacją (ok. 8%). Później wraz ze stabilizacją inflacji w okolicach celu inflacyjnego, zyski z obligacji także się unormowały. 

Widzimy, że gdyby dobrze wybierać momenty inwestycji, to nasz roczny zysk mógłby osiągnąć wartości w okolicach 9% - 10%. Skrajnie słaby wybór momentów inwestycyjnych skutkowałby zyskiem w okolicach 0% - 3% rocznie.

Idealne momenty do startu inwestycji przypadały na:
  • marzec 2001
  • październik 2004
  • listopad 2008
  • maj 2012
  • kwiecień 2014



Zielone linie oznaczają momenty, gdy warto było inwestować w fundusze obligacji, gdyż oferowały one wysoce prawdopodobny zysk w okolicach 10% w ciągu roku.

Czerwona linia pokazuje dynamikę stóp procentowych. Wzajemna relacja zielonych i czerwonej linii, ładnie potwierdza to, że dobre momenty do inwestowania w fundusze obligacji są wtedy gdy stopy procentowe zaczynają spadać.

Naniosłem na ten wykres jeszcze momenty, w których dane makro zaczynały sugerować nadchodzącą hossę (pomarańczowe linie):



Okazuje się, że:
  • W trzech pierwszych przypadkach (2000r. , 2005r. , 2008r.) warto było zainwestować w fundusze obligacji, gdy stopy procentowe zaczynały opadać. Na akcjach były to momenty mocnych spadków i zamiana ich na rosnące 10% rocznie fundusze obligacji byłaby korzystna.
  • W czwartym przypadku, sygnał nakazujący inwestycje w obligacje pojawił się w miesiąc po sygnale hossy na akcjach. Oznacza to, że zarobić pozwalały zarówno akcje, jak i obligacje.
  • W piątym przypadku bessa nie była zbyt mocna i ostatecznie wynik na akcjach przy inwestycji pomiędzy zieloną i pomarańczową linią wyniósłby ok. 0%, więc inwestycja w obligacje także byłaby bardziej opłacalna.

Podsumowując, okazuje się, w ciągu ostatnich 15 lat na giełdzie okres pomiędzy rozpoczęciem obniżek stóp procentowych, a sygnałem hossy danym przez dane makro, zawsze był dobrym momentem do inwestycji w fundusze obligacji skarbu państwa. Takie rozwiązanie zapewniało średni zysk na poziomie 9% - 10% rocznie, a jednocześnie terminami pokrywało się z okresami bessy na akcjach.

Co ważniejsze, inwestycja w fundusze obligacji, nigdy w perspektywie całego roku nie okazała się stratna, więc największym ryzykiem jakie tu ponosimy jest to, że będziemy nadal tkwić w funduszu obligacji, gdy na giełdzie ruszy silna hossa na akcjach i stracimy część potencjalnych zysków.


Dzisiejsza strategia na bessę wydaje się na tyle obiecująca, że z pewnością wypróbujemy ją w praktyce przy najbliższej bessie. W obecnym momencie jesteśmy idealnie po drugiej stronie cyklu stóp procentowych (niedawno była seria obniżek), więc idealny moment do wejścia w fundusze obligacji powinien wypaść za ok. 1,5 - 2 lata.

Co myślicie o takim sposobie dorabiania na bessie? A może macie jakieś swoje sposoby na zarabianie na spadkach? Dajcie znać w komentarzach.


Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz