poniedziałek, 18 lipca 2016

Jak umrze Europa?


Mówi się, że giełdy w długim terminie zawsze rosną. Przykładów na to jest mnóstwo, a najlepszym z nich jest wykres indeksu S&;P amerykańskiej giełdy notowany od 1789 roku:


Jedynym prawdziwym kontrprzykładem jest dobrze wszystkim znany przypadek Japonii, której pomimo ogromnych starań tamtejszego rządu, wciąż nie udało się wyjść z bessy rozpoczętej 26 lat temu.




Teorii na temat tego dlaczego Japonia jest w wieloletniej bessie, podczas gdy reszta świata ustanawia coraz to nowe szczyty jest wiele. Niestety większość z nich jest nieprawdziwa. Dziś odpowiemy sobie na pytanie co tak naprawdę stało się w Japonii i czy powinniśmy bać się podobnej bessy w zachodnim świecie?

Cała koncepcja jak zwykle jest bardzo prosta. Otóż giełda jest odzwierciedleniem zmian PKB danego kraju, a PKB Japonii od ponad 30 lat jest w trendzie spadkowym:


Nic dziwnego, że giełda nie rośnie skoro PKB nie rośnie. Pytanie tylko dlaczego PKB Japonii od tak wielu lat nie chce rosnąć? Przecież np. w Polsce też czasem mamy gorsze okresy dla PKB, ale trwają one 1-2 lata, a nie 20-30 lat. Co jest nie tak z Japonią?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie zastanówmy się skąd pochodzą zyski ludzi? (Te zyski to nic innego jak PKB). Pochodzą z dwóch źródeł:
  • Sprzedaż / świadczenie usług w kraju.
  • Sprzedaż / świadczenie usług za granicą.
Zatrzymajmy się przy pierwszym punkcie. Kto w kraju wydaje najwięcej? Gdyby stworzyć podział na ilość wydawanych pieniędzy w zależności od wieku, mógłby on wyglądać mniej więcej tak:
  • 0 - 14 lat - zerowe wydatki - jeszcze nie mają swoich pieniędzy.
     
  • 15 - 24 lata - niskie wydatki - coś tam zarabiają, ale niezbyt dużo.
     
  • 25 - 54 lata - bardzo duże wydatki - to właśnie w tym wieku zarabiamy najwięcej, a jednocześnie mamy największe potrzeby (samochód, mieszkanie, dzieci).
     
  • 55 - 64 lata - coraz mniejsze wydatki - w tym wieku mamy już sporo pieniędzy, ale coraz mniejsze potrzeby. Raczej gromadzimy pieniądze niż je wydajemy.
     
  • powyżej 65 roku - niskie wydatki - w tym wieku nawet jeśli mamy pieniądze to nasze potrzeby finansowe są bardzo skromne. Bardziej doceniamy ciszę i spokój niż możliwość konsumowania dóbr.
Oznacza to, że krajowy popyt będzie bezpośrednio powiązany z liczbą obywateli w wieku 25 - 54 lata, czyli takim, w którym jesteśmy idealnymi konsumentami - zarabiamy dużo i wydajemy dużo.

Dodatkowo z punktu widzenia PKB i konsumpcjonizmu, ludzie w wieku powyżej 65 roku życia są dla kraju tylko obciążeniem. Ich potrzeby są praktycznie zerowe, więc nie wydają zbyt dużo, a jednocześnie pobierają emerytury, co zabiera państwu pieniądze.

W ten sposób doszliśmy do prostego wzoru, który mierzy realną siłę popytu wewnętrznego w danym kraju.

siła popytu wewnętrznego = (% ludzi w wieku 25 - 54) / (% ludzi w wieku 65+)

Idealnie dla PKB danego kraju byłoby, gdyby ludzi w wieku konsumpcyjnym (25l. -54l.) było bardzo dużo, a emerytów na których trzeba łożyć, było bardzo mało.

Zgodnie z tym wzorem policzyłem siłę popytu wewnętrznego dla różnych krajów:


Same procenty nie powiedzą nam zbyt wiele, gdyż są miarą syntetyczną, ale znacznie bardziej wymowne są relacje pomiędzy krajami. Okazuje się, że Japonia jest krajem z najmniejszym popytem wewnętrznym na całym świecie. (a przynajmniej wśród znaczących gospodarek). I to grubo najmniejszym. Do drugiej z kolei Finlandii brakuje jej całkiem sporo.

Dlaczego tak jest? Powyższy wykres jest jednocześnie wykresem odwzorowującym średni wiek społeczeństwa w danym kraju. W Japonii po prostu mieszkają sami starzy ludzie. Ich piramida ludności wygląda następująco:


Na czerwono zaznaczyłem ludzi "nieprzydatnych" konsumpcjonizmowi, a na zielono "idealnych" konsumentów. Ci pierwsi stanowią aż 26% japońskiego społeczeństwa. To bardzo dużo. W Polsce np. ta sama grupa stanowi 15% społeczeństwa. Analogiczna piramida dla USA wygląda tak:


W porównaniu z Japonią, w USA praktycznie nie ma starych ludzi.

Najważniejszy jest tu jednak trend. Zobaczmy jak te proporcje zmienią się w ciągu kolejnych 10 lat dla poszczególnych krajów:


Tym razem Japonia jest w środku stawki, ale ta jest na minusie, co oznacza, że społeczeństwo Japonii będzie się coraz bardziej starzało. Co ważne, dokładnie ten sam proces czeka praktycznie wszystkie rozwinięte kraje (głównie: Ameryka Północna, Europa).

Po prostu starych ludzi jest w nich coraz więcej (coraz większe obciążenia dla budżetów na wypłaty emerytur), a tych w wieku mocno konsumpcyjnym ubywa.

I tu dochodzimy do sedna. Otóż cały zachodni świat się starzeje, jednak w Japonii ten proces rozpoczął się znacznie wcześniej. Żeby zrozumieć dlaczego, akurat Japonia i dlaczego w USA i Europie nie rodzą się dzieci, które mogłyby wyrównać przyrost starych ludzi, musimy przypomnieć sobie piramidę ludzkich potrzeb.


Teoria piramidy potrzeb mówi, że w pierwszej kolejności staramy się zaspokoić swoje najniższe potrzeby, a następnie coraz wyższe. Wspinanie się po szczeblach piramidy jest najsilniejszą siłą napędzającą gospodarkę jaka może istnieć. Np. jeśli nie mamy dostępu do bieżącej wody, to zdobycie jej będzie dla nas na tyle ważne, że będzie nam się chciało ponosić ryzyko inwestycyjne, aby tę wodę doprowadzić, gdyż jest to dla nas ważne.

Wszystkie wielkie gospodarki tego świata rozwinęły się właśnie dzięki temu, że zaczynały na dole piramidy i chciały piąć się w górę.

Prawdziwy problem zaczyna się, gdy któremuś krajowi udaje się dojść na szczyt.

Dlaczego? Pisaliśmy sobie o tym w artykule: "Dlaczego potrzebujemy zagrożenia?". W skrócie,  aby poprawnie funkcjonować, każdy potrzebuje silnego poczucia własnej wartości. Takie poczucie własnej wartości budowane jest głównie dzięki byciu potrzebnym / przydatnym. Gdy mieszkamy w chatce bez wody, a do studni jest 10 km, to samo przyniesienie wody sprawia, że jesteśmy przydatni / potrzebni, jednak gdy rodzimy się w świecie, który jest już na szczycie piramidy to nagle okazuje się, że nie jesteśmy w stanie nic mu zaoferować. Świat nic od nas nie potrzebuje, a przez to nie mamy okazji się wykazać i stworzyć poczucia własnej wartości.

Dokładnie to zjawisko tłumaczy dlaczego to właśnie w rozwiniętych, bogatych krajach pojawiają się problemy z życiowym zagubieniem (depresja, nerwica, homoseksualizm itp.) nieznane krajom położonym na niższych szczeblach piramidy. Ten mechanizm prowadzi do spadku dzietności wśród rozwiniętych krajów i stopniowego zanikania danej populacji. Dokładnie to było przyczyną upadku Cesarstwa Rzymskiego, które było największą potęgą swoich czasów.

W skrócie, skoro to właśnie pięcie się w górę po poziomach piramidy daje napęd gospodarce, to dlatego kraje, które już są na szczycie mają największy problem, bo nie są w stanie piąć się dalej.


Jest jeszcze druga droga do stworzenia wzrostu gospodarczego, która działa nawet wtedy, gdy sami jesteśmy już na szczycie piramidy. Można przecież sprzedawać nasze towary za granicę, do krajów, które wciąż się wspinają.

Dlaczego obywatele jakiegoś kraju mieliby kupować towary od naszych producentów zamiast od swoich własnych? Decydują 2 rzeczy:
  • cena - zwykle kraje biedniejsze mają słabszą walutę, przez co dla mieszkańców bogatych krajów taniej będzie kupić coś od producenta z biednego kraju.
     
  • technologia - zwykle bogate kraje dysponują lepszą technologią, więc są w stanie produkować towary wyższej jakości niż biedne kraje.
Problem Japonii w tej kwestii jest taki, że kraje na szczycie piramidy mają silną walutę, co sprawia, że ich produkty są drogie dla wszystkich dookoła.

Co do technologii, to o ile jeszcze kilkadziesiąt lat temu Japonia dysponowała jedną z najlepszych na świecie, to obecnie na coraz większej liczbie produktów te różnice technologiczne zanikają.

To sprawiło, że eksport netto z Japonii ustanowił swój szczyt w 1986 roku (4 lata przed szczytem wszech-czasów ustanowionym na tamtejszej giełdzie).

Od tamtej pory Japonia nie była w stanie skutecznie zawalczyć o światowe rynki.

Podsumowując, okazuje się, że to właśnie demografia jest najważniejszym czynnikiem decydującym o tym czy giełda w długim terminie idzie w górę czy w dół

Wszystko pasuje, ale jak to możliwe, że dopiero teraz pojawiają się pierwsze kraje z problemem starzejącego się społeczeństwa? Już tłumaczę.

Po pierwsze tak jak pisaliśmy sobie wcześniej, nie jest to pierwszy przypadek. Poprzedni miał miejsce kilkanaście wieków temu w Cesarstwie Rzymskim. Ich społeczeństwo też się zestarzało i dlatego Cesarstwo upadło.

Po drugie wystarczy, że przypomnimy sobie z lekcji historii, co działo się przez całe wieki np. w Europie. Wojny, wojny i jeszcze raz wojny. Cała historia zachodniego świata jest usiana wojnami. Wojna to oczywiście ogromna tragedia dla ludzi, ale jej nieocenionym wkładem dla społeczeństwa jest drastyczne obniżanie poziomu danego kraju na piramidzie Maslova. Po prostu, nawet jeśli wcześniej społeczeństwo było skupione na samorealizacji, to zniszczenia i straty wojenne w cudowny sposób są w stanie sprowadzić ludzi z powrotem na dolne poziomy piramidy, gdzie trzeba walczyć o podstawowe artykuły spożywcze czy dach nad głową.

Jednym z najlepszych przykładów oczyszczającego wpływu wojny na gospodarkę jest to co stało się w USA po II Wojnie Światowej w 1945 roku. Już przed nią Stany miały ogromny problem z zadłużeniem zapoczątkowany wiele lat wcześniej. Do tego ludzie nie mieli ochoty mieć dzieci. Konsumpcja spadała, a rząd nie był się w stanie już dalej zadłużać, bo jego dług w stosunku do PKB wynosił 120% (więcej niż obecnie).



Jak to się stało, że już w 25 lat po wojnie dług USA spadł do ok. 30% PKB? Po prostu pomimo braku walk na własnym terenie, wojna zrzuciła społeczeństwo amerykańskie w dół piramidy. Mężowie, którzy wrócili z frontu do domów, znów zapragnęli domowego ciepła. Zamiast o samorealizacji znów bardziej myślano o dzieciach. Jak widać na poniższym wykresie dzietności, po wojnie wzrosła ona z 2,2 dziecka na kobietę do 3,6 dziecka na kobietę.


Ta zwiększona liczba dzieci na tyle rozpędziła na nowo gospodarkę Stanów, że pomimo braku spłat wcześniej zaciągniętych długów, jego proporcja do PKB spadła własnie do ok. 30%.

Jednak nie byłoby tego odrodzenia Stanów, gdyby wcześniej nie było drastycznego zrzucenia obywateli USA ze szczytów piramidy, a niestety jak pokazuje historia, praktycznie jedynym sposobem na przeprowadzenie takiego "zrzucenia" jest wojna.


Dlaczego o tym rozmawiamy?
Stety niestety w rozwiniętym świecie (Ameryka Północna, zachodnia Europa, Japonia) nie ma wojen od zakończenia II Wojny Światowej ponad 70 lat temu. Te kraje są oczywiście zaangażowane w różne konflikty na świecie, ale nie jest to nic co stwarzałoby poczucie zagrożenia dla ich obywateli.

W wyniku tego nadzwyczaj długiego okresu braku zagrożenia, bogate społeczeństwa zaczęły się starzeć. Pierwsza w kolejności jest Japonia, która ma największy problem, ale Europa i USA są tylko trochę opóźnione w tym marszu ku demograficznemu zatraceniu.

To oznacza, że podobnie jak w Japonii, tak samo w USA i strefie Euro dynamika PKB w długim terminie, będzie już tylko słabła, gdyż nie będzie komu konsumować, a obciążenia emerytalne bogatych państw będą tylko rosły.

Oznacza to, że jest spora szansa, że zarówno USA, jak i bogata część Europy, wchodzą na japońską drogę długotrwałego powolnego spadku PKB. Wbrew pozorom może to być sytuacja korzystna dla Polski i polskiej giełdy, ale o tym innym razem.


Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz