poniedziałek, 6 marca 2017

Teoria co drugiej hossy


Dziś mam dla was prawdziwy rarytas. Przeglądałem różne wskaźniki gospodarcze i moją uwagę przykuł wskaźnik kondycji przemysłowej publikowany przez amerykański FED z Richmond.



Wskaźnik jest konstruowany podobnie do naszego PMI, a więc na podstawie ankiet wypełnianych co miesiąc przez managerów pracujących w firmach o odpowiednim profilu. Wysokie wartości na wykresie oznaczają większą aktywność przemysłową, a niskie niższą. Jeśli zaznaczymy na wykresie większe dołki i policzymy odległości pomiędzy nimi, to okaże się, że mamy do czynienia z bardzo ładną cyklicznością.


Jak pamiętamy, standardowy cykl na giełdzie trwa ok. 3,5 roku. Dołki na naszym wykresie pojawiają się co drugi taki cykl. Ich dokładniejsze daty to:

  • czerwiec 1995 r.
  • listopad 2001 r.
  • luty 2009 r.
  • sierpień 2016 r. ?

Ostatnią datę zapisałem ze znakiem zapytania, gdyż jeszcze nie mamy 100% pewności czy będzie to pełnoprawny dołek. Głównie dlatego, że jest on znacznie płytszy niż poprzednie. Cykliczność sugeruje jednak, że jak najbardziej nadaje się on na ważny dołek.

Jeśli nałożymy te daty na wykres naszej giełdy oto co otrzymamy:


Okazuje się, że są to daty idealnych dołków, w których największym błędem było zaniechanie kupienia akcji. (A przynajmniej 3 pierwsze daty, bo co do czwartej nie mamy pewności czy trend będzie kontynuowany).

Jeśli dorysujemy hossy i bessy, będziemy w stanie zobaczyć powtarzający się schemat:


Znaczący dołek (czerwona elipsa) rzeczywiście pojawia się co drugi cykl koniunkturalny, na zakończenie silnej / długotrwałej bessy.

I tu pojawia się pewien problem, bo o ile bessy z:
  • 1994/5 r.
  • 2001 r.
  • 2008 r.
rzeczywiście były potężnymi bessami nie do przegapienia to już ostatnia bessa z 2015 roku, była jakaś taka marna, a okres 2014-15 r. nazywany jest często najdłuższym trendem bocznym w historii naszej giełdy. Nijak nie pasuje to do opisu potężnej bessy, która powinna poprzedzać pojawienie się spadków kondycji przemysłowej (czerwone elipsy).

Wyjaśnienie tej kwestii może być prostsze niż nam się wydaje. Otóż osoby korzystające z makrosfery, w trakcie bessy z 2015 roku po raz pierwszy mogły doświadczyć znacznego przestrzelenia sygnału. Najłatwiej pokazać to na wykresie:


Nagromadzenia czerwonych obszarów to miejsca, gdzie dużo wskaźników makroekonomicznych informowało, że nadchodzi bessa. Jeśli spojrzymy na 5 pierwszy szczytów hossy (fioletowe linie) to zawsze towarzyszył im ogrom czerwonych sygnałów mówiących, że to już czas na bessę. W trakcie ostatniego (najbardziej aktualnego) przypadku, indeks sWIG80 zaczął spadać już w październiku 2013 r. zupełnie bez ostrzeżenia ze strony danych makroekonomicznych. Kulminacja ostrzeżeń przed bessą pojawiła się na makrosferze dopiero na początku 2015 roku.

Dlaczego w tym cyklu makrosfera pomyliła się tak bardzo? Początkowym wyjaśnieniem wydawało się być zbytnie prze-optymalizowanie wskaźników i dopasowanie ich do danych historycznych przez co straciły możliwość skutecznego szacowania przyszłości, ale dziś pojawia się inne.

Załóżmy na chwilę, że makrosfera wcale się nie pomyliła i bessa związana ze standardowym cyklem rzeczywiście zaczęła się dopiero w kwietniu 2015 r., a spadki trwające od listopada 2013 r. i przez niemal cały 2014 r. były spowodowane czymś nadzwyczajnym, niezwiązanym ze standardową cyklicznością i nieuchwytnym dla wskaźników makroekonomicznych. Np. likwiadacją OFE.

Jeśli wyobrazimy sobie, że tej nadzwyczajnej sytuacji by nie było to wykres indeksu sWIG80 zamiast tak:


mógłby wyglądać tak:


Na drugim rysunku wykonałem modyfikację wykresu polegającą na założeniu, że giełda powinna rosnąć tak długo, jak długo dane makro (makrosfera) nie dawały sygnału, że nadszedł czas na cykliczną bessę. Tak najprawdopodobniej mógłby wyglądać wykres sWIGu80, gdyby nie było likwidacji OFE, czyli wydarzenia nadzwyczajnego, które jeszcze nigdy w historii nie miało miejsca.

Pozwolenie sobie na taką modyfikację wykresu za jednym zamachem rozwiązuje kilka problemów:
  • Giełda nie mogła przeżyć w 2015 r. silnej bessy jaka jej się należała przez to, że likwidacja OFE z 2014 r. sprawiła, że końcówka hossy nie mogła wybrzmieć w postaci standardowej bańki. Innymi słowy, gdyby nie było likwidacji OFE w 2014 r. to tamten rok byłby dokończeniem silnej hossy z 2013 r. Taki scenariusz dawałby mnóstwo paliwa dla bessy z 2015 r., która na wzór swoich poprzedniczek z 1994 r., 2001 r. i 2008 r. byłaby bessą nie do przegapienia (spadek indeksów ok. -60%).

    Jako, że likwidacja OFE w drugiej fazie tamtej hossy odcięła paliwo do wzrostów znacznie szybciej niż wynikałoby to ze standardowej cykliczności, to bessa z 2015 r. pojawiła się jako pokraczny trend boczny, bo nie było wystarczająco paliwa do porządnych spadków.
  • Indeks kondycji przemysłu publikowany przez FED z Richmond się nie pomylił i elipsa z sierpnia 2016 roku jest pełnoprawnym dołkiem powstałym po dużej bessie. Po prostu tym razem duża bessa nie mogła się pojawić, bo sztucznie zabrano jej paliwo.
     
  • Makrosfera się nie spóźniła prognozując nadejście bessy. Po prostu bessa została wywołana przedwcześnie jednorazowym zdarzeniem. Oznacza to, że dane makro, co do których baliśmy się, że zatraciły swoją cykliczność, zrobiły to tylko chwilowo pod wpływem silnego nadzwyczajnego impulsu jakim była likwidacja OFE. Obecnie ich cykliczność będzie już standardowa.
     
  • Najdłuższy okres trendu bocznego na naszej giełdzie był tak na prawdę połączeniem drugiej fazy hossy (która nie mogła wybrzmieć wstrzymywana negatywnymi konsekwencjami likwidacji OFE) i pierwszej fazy bessy, która nie miała z czego spadać, bo hossa nie wyniosła indeksów wystarczająco wysoko (statystyczny Kowalski nie przeżył euforii inwestowania).

Ustalenie tego, uwiarygadnia koncepcję, którą wprowadziliśmy sobie już ponad 3 lata temu w artykule "Teoria co drugiej bessy", opublikowanym 3 listopada 2013 r. Zwracałem tam uwagę na dokładnie to samo zjawisko, które opisuję dzisiaj. 

Tam jednak mieliśmy dostęp tylko do takiego wykresu (kończącego się w 2013 roku)



Na jego podstawie oszacowaliśmy sobie, że kolejny bardzo ważny dołek dla giełdy powinien pojawić się w okolicach marca 2016 r. Choć rozwój wypadków w międzyczasie był nieco inny niż zaplanowany, bo spodziewaliśmy się silnej hossy i silnej bessy, a likwidacja OFE spłaszczyła obie, to sam timing pozostał niemal idealny, gdyż niecałe 2 tygodnie temu ustaliliśmy, że dołek bessy miał miejsce na przełomie stycznia / lutego 2016 r.

Konsekwencją tej synchronizacji prognozy z teraźniejszością jest fakt, że jesteśmy obecnie najprawdopodobniej w jednym z 4 najlepszych w historii całej giełdy momentów do kupna akcji, czego indeks WIG rosnący +23% w ciągu ostatnich 3 miesięcy zdaje się być idealnym potwierdzeniem.


Jeśli wpis Ci się podoba zapisz się na newsleter, aby nie przegapić nowych artykułów:

Brak komentarzy:

Jeśli po dodaniu Twój komentarz jest niewidoczny, upewnij się czy Twoja przeglądarka ma włączoną opcję obsługi ciasteczek (cookies).

Prześlij komentarz